Akcja III Most – udział mieszkańców Bobrownik

100x100-bobrownikiInny charakter miało zadanie wykonane w lipcu 1944 r. na rozkaz Inspektoratu AK w Tarnowie przez patrol pod dowództwem F. Kostrzewy, powołany spośród żołnierzy wspomnianego I plutonu. Polegało ono na przewiezieniu z Tarnowa do promu na Dunajcu w Bobrownikach Małych ładunku, którego zawartości wówczas nie znano, a stanowiły ją najważniejsze części wymontowane z rakiety V-2, wysłane następnie do Londynu „III Mostem” z lądowiska w rejonie Wał Ruda – Jadowniki Mokre, leżącego na styku trzech byłych powiatów: brzeskiego, dąbrowskiego i tarnowskiego.
Transportowanie ładunku na pierwszym i najbardziej niebezpiecznym odcinku trasy do rejonu lądowiska przypadło w udziale placówce „Klementyna” (Klikowa). Zgodnie z rozkazem, komendant placówki F. Kopa „Kłusownik” (awansowany w okresie konspiracji do stopnia sierżanta), nakazał F. Kostrzewie zorganizować patrol składający się z trzech odważnych, dobrze uzbrojonych żołnierzy, w tym woźnicy z podwodą. Byli to: Stanisław Klimek „Wrona” z Niwki oraz z Bobrownik Małych Stanisław Kordela „Jastrząb” i Stanisław Bujak „Socha” – z własnym wozem i końmi.

Stosownie do instrukcji patrol wyjechał w oznaczonym dniu do Tarnowa, zatrzymując się na pierwszy, planowany postój koło Rzeźni Miejskiej przy ul. Klikowskiej, gdzie pozostawiono powożącego dotąd furmanką S. Bujaka , a podwodę przejął S. Kordela „Jastrząb” i ruszył na umówioną ulicę Wilsona. Tam podszedł do niego łącznik, który po wymianie hasła („czy ta furmanka po księdza spod lasu”?) i odzewu („przyjechałem, no, tak”!), polecił mu czekać, a sam wsiadł na furmankę i odjechał. (Łącznikiem tym był mjr Stanisław Marek, odpowiedzialny za przetransportowanie przesyłki do rejonu lądowiska: po odebraniu furmanki udał się do składu drewna przy ul. Krakowskiej (obecnie jest tam dworzec PKS), gdzie mieścił się główny punkt kontaktowy dla pasażerów udających się do Londynu i poczty. F. Kostrzewa we wspomnianej relacji (przypis 99) podaje, że mjr Marek, jadąc na rowerze za furmanką, towarzyszył patrolowi do Rzeźni Miejskiej, potem wrócił do Tarnowa.)

Niebawem przybył z powrotem, z naładowaną drewnem podwodą, którą odebrał S. Kordela, wyruszając w kierunku Chyszowa, ale w pobliżu wojskowego cmentarza skręcił w polną drogę, biegnącą wzdłuż toru kolejowego do Szczucina i bez przeszkód dojechał do Rzeźni. Stąd ponownie przejął powożenie końmi S. Bujak „Socha”, natomiast konwojenci – F. Kostrzewa i S. Klimek – jechali na rowerach przed furmanką, ubezpieczając ją aż do przewozu na Dunajcu. Tam cała obstawa przeżyła chwile nerwowego napięcia, gdyż po drugiej stronie rzeki do promu podjechało osobowe auto z kilkoma niemieckimi żołnierzami; po przeprawieniu się odjechali, nie interesując się podwodą. Podwodę – z tym niezwykle cennym ładunkiem – przewieźli promem na drugi brzeg mieszkańcy Bobrownik Małych – Krzysztof Kordela i jego pomocnik Jakub Banek. Dalej ładunek eskortowali żołnierze z placówki „Róża” (Radłów) na czele z jej dowódcą Władysławem Byśkiem „Moreną”, przekazując go następnie na wyznaczone miejsce w pobliżu lądowiska.
—————————————————————————————————–

Przewóz przez Dunajec ubezpieczał – rozlokowany po obu stronach rzeki – 4-osobowy patrol w składzie: F. Kopa „Kłusownik”, Jan Rzeszutek „Pociecha” z Bobrownik Wielkich, J. Kabat „Stolarski” i Marian Kopa „Młodzik”, oczekujący na przyjazd furmanki w przybrzeżnych wiklinach. Zadaniem patrolu było niedopuszczenie do ewentualnej rewizji furmanki. informacje dotyczące liczby żołnierzy niemieckich, przeprawiających się przez Dunajec są sprzeczne: S. Marek, Akcja „Trzeci Most”, s. 68, wspomina o „2 autach SS-manów”, podobnie jak i F. Kostrzewa. Wydaje się jednak, że F. Kopa „Kłusownik”, oczekujący w ukryciu na przyjazd furmanki z ładunkiem w pobliżu przewozu bardziej obiektywnie ocenił sytuację, stąd w tekście trzymamy się jego relacji.

Co do daty przerzucenia przesyłki do rejonu konspiracyjnego lądowiska zachodzą pewne rozbieżności. F. Kostrzewa w relacji napisanej w listopadzie 1967 w. dla Zarządu Głównego ZBoWiD, udostępnionej autorce przez J. Miterkę, określa w przybliżeniu termin jej przewiezienia (podobnie jak i szef ekipy wyjeżdżającej do Londynu, ppor. Czesław Miciński) na „około 20 lipca 1944 roku”, natomiast dowódca drugiego i trzeciego „Mostu” ppłk Stefan Musiołek-Łowicki sytuuje ten fakt w pierwszej dekadzie lipca.

Wydaje się, że niesłusznie ocenia sytuację F. Kostrzewa, który podaje w swojej relacji: „[..]jadąc do Tarnowa w celu wykonania powierzonego mi zadania, jeden z wyznaczonych ludzi, Ob. Bujak Stanisław nie wytrzymał nerwowo i na pół godziny przed przybyciem do celu opuścił furmankę. Wysiadł koło Rzeźni Miejskiej, gdzie czekał na nasz powrót”, na podstawie bowiem opisu tej akcji w cytowanym wyżej Szkicu historycznym placówki „Klementyna”, s. 24, można by przypuszczać, że już wcześniej zadecydowano o pozostawieniu jednego członka patrolu eskortowego w pobliżu skrzyżowania z drogą w kierunku Bobrownik, zapewne w celu obserwowania ruchu niemieckich pojazdów i oceny ewentualnego zagrożenia na trasie w drodze powrotnej.

Materiały przesłał: Mieczysław Banek,
Źródło: Praca zbiorowa pod redakcją Feliksa Kiryka i Zygmunta Ruty. Wierzchosławice. Dzieje wsi i gminy. Wydawnictwo SECESJA . Kraków 1994.

Możesz również polubić…