Akcja III Most

100x100-bobrownikiHistoria, którą chciałem opowiedzieć dotyczy jednego z ważniejszych epizodów w dziejach II wojny światowej. Dotyczy przejęcia przez wywiad Armii Krajowej egzemplarza budowanej przez Niemców w wielkiej tajemnicy rakiety V-2.
Jak straszna była to broń przekonali się mieszkańcy Londynu, Antwerpii i innych miast na które spadły te rakiety. Aby ograniczyć skutki ich użycia tysiące ludzi w okupowanej Polsce narażało swoje życie ukrywając części zdobytych rakiet, badając je, czy przewożąc. Wielu zapłaciło życiem.
Historia ta jest o tyle ciekawa, że jest silnie związana z naszym regionem, także z Bobrownikami.

Niemieckie prace nad pociskami rakietowymi

Niemcy przygotowując się do wojny projektowali i testowali wiele rodzajów broni i uzbrojenia, które zapewniłyby im przewagę na polu bitwy. Jednym z Wunderwaffe Hitlera miała być broń rakietowa.
Prace konstrukcyjno–projektowe zapoczątkowane zostały w połowie lat 30-tych. Początkowo prowadzone były w ośrodku doświadczalnym w pobliżu miejscowości Kumersdorf na południe od Berlina, a od 1936 roku w nowo powstającym ośrodku Penemunde na wyspie Uznam. W Penemunde prowadzono prace nad dwoma rodzajami broni: pociskiem V-1 konstruowanym przez lotnictwo, oraz rakietą dalekosiężną V-2 konstruowaną pod nadzorem armii lądowej. Największym osiągnięcie niemieckich konstruktorów pracujących pod kierownictwem Wernera von Brauna było zbudowanie rakiety A4 (Agregat 4), bardziej znanej pod wojskowym oznaczeniem V-2 czyli Vergeltungswaffe-2 (broń odwetowa – 2). Nad projektem pracowało kilkanaście tysięcy naukowców, konstruktorów, inżynierów i techników, oraz co najmniej 10 tyś. więźniów pobliskiego obozu koncentracyjnego. Na terenie ośrodka mieściły się biura konstrukcyjne, zakłady produkujące rakiety oraz pociski V-1, a także stanowiska startowe z których wystrzeliwano rakiety.
Mimo, że ośrodek był przez Niemców bardzo dobrze strzeżony, już w 1942 roku udało się wywiadowi Armii Krajowej zdobyć informacje na temat charakteru prowadzonych tam badań. Informacje te przesyłano do Londynu. Coraz większa ilość meldunków o nowej broni niemieckiej i ośrodku w Penemunde, pochodzących także z innych źródeł wywołała w Londynie duże zainteresowanie.
Na początku 1943 roku prace nad bronią V-1 i V-2 były tak zawansowane, że Niemcy przygotowywali się do uruchomienia produkcji seryjnej. Jednocześnie Brytyjczycy zaczęli uświadamiać sobie niebezpieczeństwo jakie groziło Wielkiej Brytanii w przypadku użycia przez Niemców V-1 i V-2. W czerwcu 1943 roku brytyjski Komitet Obrony podjął decyzję o przeprowadzeniu nalotu na Penemunde. Operację „Hydra” przeprowadzono w nocy z 17 na 18 sierpnia. Wzięło w niej udział prawie 600 bombowców brytyjskich, amerykańskich i polskich. Bombardowanie spowodowało duże zniszczenia w ośrodku, cześć kadry naukowej poniosła śmierć. Niestety w wyniku pomyłki śmierć poniosło również kilkuset więźniów z pobliskiego obozu.
Obawiając się kolejnych nalotów Niemcy przenieśli produkcję rakiet do podziemnej fabryki Nordhausen w górach Harzu w środkowych Niemczech. Na miejsce testowania rakiet wybrano wieś Blizna na terenie poligonu SS, położoną w trójkącie pomiędzy Mielcem Kolbuszową i Dębicą.
Teren poligonu rakietowego ogrodzono metalową siatką, wybudowano drogę oraz tory kolejowe aby ułatwić transport materiałów budowlanych oraz części montowanych tu rakiet. Na terenie poligonu powstało kilkadziesiąt obiektów o przeznaczeniu militarnym i socjalnym. Teren był patrolowany przez żołnierzy SS. Na początku listopada 1943 roku dokonano pierwszych prób odpaleń V-2 z poligonu w Bliźnie.
Wszystkie te prace były pilnie obserwowane przez wywiad AK. Szczególne środki ostrożności i pierwsze zaobserwowane próby startu rakiet a także pośpiech Niemców przy zbieraniu szczątków rozbitych rakiet uświadomiły polakom, że dzieje się coś ważnego.

V-2 w rękach Polaków

Wystrzeliwane pociski spadały w różnych miejscach. Z czasem rakiety udoskonalano, coraz więcej było udanych odpaleń, zwiększał się dystans pokonywany przez rakiety. Niemcy za każdym razem wysyłali ekipę, która miała za zadanie pozbierać wszystkie szczątki rozbitej rakiety. Jednocześnie żołnierze ruchu oporu próbowali ubiec Niemców. Zdołano w ten sposób zdobyć wiele elementów rozbitych rakiet. Części te były wysyłane do Warszawy gdzie specjalny zespół naukowców i inżynierów pracujących dla AK pod kierownictwem Jerzego Chmielewskiego badał te szczątki. Do zespołu tego należeli m.in. inż. Antoni Kocjan, prof. Marcel Struszyński, prof. Janusz Groszkowski.
20 maja 1944 roku jedna z rakiet spadła w okolicach wsi Sarnaki nad Bugiem. Pocisk wpadł do płytkiej wody nie eksplodując. Żołnierzom Armii Krajowej, którzy pierwsi dotarli na miejsce udało się zabezpieczyć rakietę przed Niemcami spychając ją na głębszą wodę. Po kilku dniach gdy Niemcy zaniechali poszukiwań rakietę wydobyto i rozmontowano.
Najważniejsze elementy przesłano do Warszawy w celu zbadania przez zespół Jerzego Chmielewskiego. Na podstawie zdobytych części naukowcy sporządzili szczegółowy raport zawierający rysunki, szkice sytuacyjne, schematy i zdjęcia.
13 czerwca pierwsze pociski V-1 spadły na Londyn, dlatego fakt przejęcia przez polaków niemieckiego pocisku nieznanego typu wywołał w Anglii duże zainteresowanie. W Komendzie Głównej AK zapadła decyzja wykorzystania połączenia lotniczego możliwego dzięki operacji „Most” w celu przesłania do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie zdobytych przez wywiad AK interesujących Brytyjczyków części rakiety oraz szczegółowego raportu.

Akcja „III Most”

„Most I, II i III”, takim kryptonimem oznaczano operacje lotniczą połączoną z lądowaniem w kraju alianckiego samolotu transportowego, pozwalającą na szybki przerzut z Anglii do Polski i odwrotnie kurierów, poczty i innych materiałów. Pierwszy „Most” odbył się w nocy z 15 na 16 kwietna 1944 roku na lądowisku w rejonie Matczyna na południowy zachód od Lublina. Dwa kolejne zrealizowano w czerwcu i lipcu wykorzystując lądowisko w rejonie miejscowości Wał-Ruda – Jadowniki Mokre.
Rozkaz przygotowania lądowiska na przyjęcie samolotu otrzymał komendant inspektoratu Tarnów „Tama” ppłk Stefan Musiałek-Łowicki „Mirosław”. W ramach przygotowań do operacji zlecił m. inn. Kierownikowi Referatu do Spraw Cywilnych Stanisławowi Wodzińskiemu „Zadorze” zorganizowanie w jego składzie opałowym „Drewno” w Tarnowie na ulicy Krakowskiej (obecnie zajezdnia PKS) głównego punktu kontaktowego z Komendą Główną AK, oraz Komendą Okręgu AK celem przyjmowania poczty, materiałów, pasażerów wyjeżdżających do Londynu oraz ludzi związanych z akcją „III Most”.
Na początku lipca na punkt kontaktowy przybył samochód eskortowany przez Mariana Dębińskiego „Alberta”. Samochodem przywieziono elementy zdobytej nad Bugiem a badanej w Warszawie rakiety V-2. Przesyłka była podzielona na dwa pakunki ukryte w dwóch butlach tlenowych (gazowych). Na terenie firmy „Drewno” butle wyładowano. Po rozkręceniu butli pakunki wyjęto i umieszczono w biurze firmy.
Za dalszy transport przesyłki ukrytej w drewnie, którym wypełniono parokonną furmankę, odpowiedzialny był mjr Stanisław Marek „Jagoda” zastępca komendanta inspektoratu, który wraz z dwoma uzbrojonymi w pistolety żołnierzami z placówki „Kunegunda” eskortował ją do przewozu na Dunajcu w Bobrownikach, gdzie furmankę przejęła placówka z Radłowa przekazując następnie przesyłkę w rejon lądowiska.
W pomieszczeniach firmy „Drewno” była również przechowywana poczta oraz materiały propagandowe przeznaczone do wysyłki, które przez sztafety łączności z placówki „Kunegunda” zostały zabrane w rejon lądowania.
Placówka AK „Kuna”, „Kunegunda” „Klementyna” terytorialnie obejmowała gminę Klikowa, werbowała także członków z gromad wchodzących w skład gminy Wierzchosławice, a więc i z Bobrownik. Dowódcą placówki był st. sierż. Franciszek Kopa „Kłusownik” z Białej. Żołnierzami należącymi do tej placówki a pochodzącymi z Bobrownik Małych byli m. inn.: plut. rez. Jan Kabat „Stolarski” – zastępca komendanta placówki, oraz kpr. Władysław Wojdak „Burza” – sanitariusz – felczer. Stan placówki w lipcu 1944 roku wynosił 284 osoby zorganizowane w 30 drużynach.
Swoich członków rekrutowała w Bobrownikach także placówka NOW (Narodowej Organizacji Wojskowej) z Radłowa, której dowódcą był kpr. pchor. Władysław Bysiek „Morena”. Utworzona w 1940 roku pod patronatem Stronnictwa Narodowego. W grudniu 1943 roku w wyniku akcji scaleniowej włączona do AK pod kryptonimem „Róża”. Trzy plutony placówki liczyły łącznie ok. 150 osób.
Od połowy lipca na punkt kontaktowy przy ulicy Krakowskiej przybywały osoby mające odlecieć do Londynu. Byli to: Jerzy Chmielewski „Rafał”, Tomasz Arciszewski „Szymon” przyszły premier rządu emigracyjnego, dr Józef Retinger „Salamander” specjalny wysłannik rządu emigracyjnego oraz rządu Brytyjskiego do okupowanego kraju, ppor. Tadeusz Chciuk, oraz ppor. Czesław Miciński.
Po krótkim pobycie w Tarnowie „pasażerowie” odprowadzeni przez łączniczki na stację kolejową i zaopatrzeni w bilety odjechali do stacji Łęg. Na miejscu czekały już na nich furmanki z umówionymi znakami rozpoznawczymi, którymi zostali przewiezieni do przygotowanych uprzednio kwater w rejonie lądowiska. Warto wspomnieć, że była brana pod uwagę podróż „III Mostem” do Londynu Wincentego Witosa jako jednego z trzech kandydatów na następcę prezydenta. Zrezygnowano jednak z tej możliwości ze względu na zły stan zdrowia Witosa.
Na dowódcę osłony lądowiska ppłk „Mirosław” wyznaczył kpt. Władysława Kabata „Brzechwa”. W celu wykonanie zadania zostały Mu podporządkowane placówki: „Weronika”-Wietrzychowice, „Róża”–Radłów, „Zofia”–Żabno i Otfinów. Oddziały podległe otrzymały kryptonim „Zgrupowanie Motyl”. Miejsce postoju „Brzechwy”–Przybysławice. Między Przybysławicami a „Tamą” ustanowiono łączność sztafetową. Co dwie godziny nieparzyste jechał z Przybysławic przez Radłów i Bobrowniki do wsi Klikowa rowerzysta, tam zgłaszał się u komendanta placówki „Kłusownika”. Z kolei w godziny parzyste „Kłusownik” wysyłał swojego rowerzystę przez Ilkowice i Biskupice Radłowskie do Przybysławic. „Kłusownik” miał bezpośredni kontakt ze stale dyżurującym punktem kontaktowym inspektoratu „Tama” w Tarnowie. W ten sposób ppłk „Mirosław” był na bieżąco informowany o stanie przygotowań i sytuacji w rejonie lądowiska.
Ze względu na nie sprzyjającą pogodę termin operacji ulegał przesunięciu. Wreszcie nadeszła noc z 25 na 26 lipca 1944 roku, tuż po północy samolot Douglas C-47 „Dakota” z 267 dywizjonu RAF wylądował. Rozładunek i załadunek odbyły się bardzo sprawnie. Problemy pojawiły się przy próbie startu, okazało się, że koła samolotu ugrzęzły w podmokłym gruncie. Dzięki pomocy żołnierzy z obsługi lądowiska udało się ruszyć ciężką maszynę i samolot mógł wystartować. Drogę powrotną do bazy w Brindisi we Włoszech odbył już bez większych problemów. 28 lipca 1944 roku przesyłka znalazła się w Londynie, gdzie została przekazana brytyjskim specjalistom od broni rakietowej.
Pierwsza V-2 spadła na Londyn 8 września 1944 roku, ostatnie pod koniec marca 1945 roku. Łącznie Niemcy wystrzelili ok. 5000 rakiet, głównie na Londyn i Antwerpię. Tylko w Londynie zginęło ok. 3000 ludzi a ponad 6000 zostało rannych. Dzięki zdobytym w Polsce materiałom Brytyjczycy poznali możliwości niemieckich rakiet, mogli lepiej przygotować się do obrony. Ofiar mogło być znacznie więcej.

Tekst przygotował: Jacek Skrabot na podstawie:
„Region Tarnowski w okresie okupacji hitlerowskiej – polityka okupanta i ruch oporu” – Aleksandra Pietrzykowa, oraz „Akcja V-1, V-2” – Michał Wojewódzki

Możesz również polubić…